Fot. Ewa Hermann
Suchy Las 2019 – mało czarnego pod kołami.
Było szybko i treściwie. W tym roku odbyła się 11 impreza w Suchym Lesie i po raz pierwszy trasa zawierała tylko 800m czarnego pod kołami. Nie ma co ukrywać, że gdyby nie sprzyjające warunki pogodowe, mogło by być inaczej.
Droga czołgowa, po której w tym roku mieliśmy okazję jeździć, przy odrobinie deszczu była by całkiem inna. Różnica jaka pojawiła się w stosunku do ubiegłego roku – rundy poprowadzone przez linię mety – okazały się strzałem w dziesiątkę!
Nie było wątpliwości, kiedy kończymy rywalizację i dodatkowo kibice mieli naprawdę ogrom radości. Trasa poprowadzona ,,czołgowiskiem” dała trochę w kość. Niby było sucho i twardo, ale wcale nie bardzo szybko. Wybijało z rytmu strasznie, a dodatkowo glina jako podłoże okazała się tak samo śliska na ,,mokro” jak i na sucho. Trzeba było uważać. ,,Rybka” – bo tak nazywa się jedyny podjazd na trasie – też pokazała swoje pazurki. Niby tylko trochę więcej niż kilometr i w pionie raptem ok. 40m ale w nogi wchodziła… I odcinek na który wszyscy zwrócili uwagę, czyli piaskowy podjazd w okolicach śmietniska na ok. 2 km przed metą.
Patrząc po czasach i słuchając relacji zawodników można wysnuć wniosek, że właśnie na tym odcinku następowały kluczowe rozstrzygnięcia.
Już w niedzielę widzimy się w Pobiedziskach. Tam nie będzie ani jednego metra asfaltu natomiast będzie ostre ściganie.
Zapraszamy !!!